Matka Polka Hejterka

Długo zabierałam się za tego posta, bo nie byłam pewna czy dobrze jest poruszać niektóre tematy. Zwłaszcza wzbudzające ekstremalne poruszenie wśród matek w sieci. Po kolejnej gównoburzy stwierdziłam, że muszę jednak wyłożyć jak krowie na rowie swoje zdanie. Chociaż tutaj.

Kiedy rodziłam pierwszą córkę, z Internetu korzystałam głównie do oglądania seriali albo zajrzenia na fejsa co tam u znajomych. Nie wchodziłam na żadne fora, grupy, nie zaglądałam w komentarze na fanpage'ach. Nie śledziłam też żadnego bloga. Nie byłam tym zwyczajnie zainteresowana. Wszelką wiedzę na temat dzieci i ich wychowania albo pielęgnacji czerpałam od mamy, teściowej albo z książek. Z czasem się to zmieniło, odkrywałam coraz więcej miejsc, w których matki mogły się wypowiedzieć. A do powiedzenia miały mnóstwo...

Na grupach i fanpage'ach można podzielić matki na wiele różnych grup. Matki i "madki", laktoterrorystki i trucicielki, rodzące naturalnie i poprzez cesarskie cięcie, śpiące z dziećmi i odkładające do łóżeczka... Można wymieniać w nieskończoność. A szkoda, bo wolałabym wymienić jedną grupę - matki kochające swoje dzieci i dbające o nie najlepiej jak potrafią.




Dostaję białej gorączki kiedy widzę to jak się wszystkie przekrzykują. Matki karmiące piersią krytykują te, które karmią mlekiem modyfikowanym wymieniając. Wymieniają co robią badź zrobiły źle, co jeszcze można było zrobić aby karmić piersią, jak mm wypływa na biedne brzuszki dzieci, jak to robią z własnej wygody. Przerzucają się tym jakie są heroiczne i dobre, bo dają swoim dzieciom "to co najlepsze" i jak to nie mają z niczym problemów, bo "wystarczy wyciągnąć cyca i karmisz, bez grzania, wyparzania, sprawdzania". Na fanpage'ach sztucznego mleka wypisują jak to nie muszą podawać tej "trucizny", bo mają swoje własne.
Z drugiej strony matki od mm mówią jak to mają wygodnie, bo mogą każdemu podrzucić dziecko, że nie są uwiązane, że nie miały mleka i nie muszą wywalać ohydnych mlecznych cyców na widok publiczny. Każdą wzmiankę o mleku matki traktują jako atak.

Nawet kiedy w dyskusjach prawdziwych laktoterrorystek (prawdziwych, tak, bo nie każda kobieta, która promuje kp i prostuje mity i nieaktualną wiedzę jest laktoterrorystką) próbuję bronić mam, które podają mm, to i tak te drugie mieszają mnie z błotem, bo każde słowo traktują jak atak. Dosyć mam tego hejtu, wiecznej kłótni, ciągłego strachu każdej ze stron o krytykę. Czemu żadna strona nie próbuje choć trochę otworzyć się na drugą.

Czy to ważne jak kto karmi? Żadna z mam nie wybiera mm z myślą "a pokażę tym dojnym krowom! Ja będę górą! Jestem matczyną hipsterką i będę szła pod prąd!". Żadna też nie wybiera kp z myślą "a pokażę jaką jestem idealną matką! I w końcu ktoś się na moje cycki napatrzy!". Każda chce wykarmić swoje dziecko. Czy to ważne jak? Po co wypominać, że dzieci karmione piersią nie chorują i są mądrzejsze (co oczywiście nie jest prawdą!) i wpędzać w poczucie winy? Po co z pogardą wypowiadać się o kobietach karmiących piersią jako świętych, dojnych krowach, które nic prócz swoich wydzielin nie mają nic więcej dzieciom do zaoferowania? Czytam te wszystkie wypowiedzi napełnione nienawiścią i cała się trzęsę ze złości. Kobiety powinny się wspierać a nie podnosić sobie samoocenę poprzez wgniatanie innych w ziemię.

Mimo wszystko uważam, że warto promować karmienie piersią, pokazywać jego zalety i prostować mity i bzdurne przekonania, warto edukować społeczeństwo. Ale nigdy ceną innych mam i ich dzieci. Sama karmię piersią już drugie dziecko ale sama nie byłam tak długo karmiona, może do pierwszego kryzysu. Ale wiecie co? Nie byłam też karmiona mlekiem modyfikowanym. Tylko rozrobionym z wodą mlekiem krowim. Teraz moja mama nasłuchałaby się wielu okropnych komentarzy a przecież miałam najlepszą odporność przez wszystkie szkolne lata. Skończyłam studia. Nie chwalę dnia przez zachodem słońca, możliwe że na starość wyjdą tego konsekwencje. Ale nie będę tego wiedziała. A na pewno nie będę kochała mamy nawet o 1% mniej.

Na koniec dnia każda matka może sobie zarzucić to czy tamto. Ale to nie moje ani Twoje zadanie żeby to rozliczać. Po latach rozliczą nas z tego dzieci a to o nie w tym wszystkim chodzi.

Więc jeśli jeszcze kiedyś trafisz na komentarz, który krytykuje Twój sposób karmienia dziecka, sposób usypiania, wychowywania, omiń to, bo nie potrzebujesz w swoim życiu tej złej energii.

Komentarze

Moje zdjęcie
Justyna Krzemień
Matka dwóch dziewczynek, absolwentka UMK w Toruniu, miłośniczka świętego spokoju, ciszy i dobrego humoru.