Jeszcze Ci się odmieni!
Ten post będzie kierowany do dwóch grup osób. Pomysł na niego przyszedł mi podczas któregoś rodzinnego spotkania. Wtedy jedna z dziewczyn usłyszała (kolejny raz zresztą), że "no! Kolej na Ciebie! Hehe. Czekamy!'. Chodziło oczywiście o dziecko. Chociażby mówiła milion razy, że nie jest gotowa, że nie potrzebuje, że jeszcze jest czas, to zawsze było czuć w powietrzu nacisk.
Jeśli jesteś babcią, mamą, siostrą, przyjaciółką... Albo dziadkiem, tatą, bratem, kumplem. I nie możesz się doczekać kiedy ONA w końcu zajdzie w tę ciążę, da Ci tego wyczekanego prawnuka, wnuka, siostrzeńca, to tutaj znajdziesz poradę jak ją przekonać:
WCALE.
Jeśli któraś rodzi się z macicą, nie znaczy, że automatycznie jej pragnieniem i obowiązkiem jest wypełnić tę macicę dzieckiem. Znam wiele kobiet, które nie chcą mieć dzieci - kariera, ciało, mój ulubiony święty spokój, stabilizacja, przeludnienie - nieważne jaki jest ich powód. Po prostu nie czują tego i nie potrzebują. I mówienie, że "kiedyś im przejdzie, odmieni się, zegar tyka" nie sprawi, że nagle zapragną potomstwa. Będą tylko poirytowane i pewnie nawet nie będą miały siły tłumaczyć po raz kolejny swoich pobudek. Zauważyłam nawet, że wtedy niektóre kobiety nie czują się traktowane poważne. W tekście "jeszcze Ci się odmieni" czuć chyba wystarczająco dużo lekceważenia. W końcu to tylko chwilowa zachcianka. Fanaberia. Po wszystkim i tak każda musi urodzić to dziecko.
No właśnie nie. Nie każda. Nie próbuj przekonywać kobiety do tego, że potrzebuje w swoim życiu dziecka. Może kiedyś naprawdę zmieni zdanie. Ale dopóki tego nie zrobi, to nie ma ochoty słuchać jak dużo w swoim życiu traci. Nie trzeba ukrywać, wszyscy widzą jaką harówką potrafi być maluch. Po co wywracać sobie życie o 180 stopni, kiedy nie jest się pewnym, że się tej zmiany chce? W najlepszym wypadku kobieta, której zaglądasz w macicę tylko machnie ręką na Twoje gadanie. W najgorszym - straci do Ciebie szacunek i zaufanie, urwie kontakt.
Koronnym argumentem zazwyczaj jest "kto Ci szklankę wody na starość poda?!". Myślę, że rodzi się i wychowuje dzieci niekoniecznie dla ewentualnych korzyści w przyszłości. Mimo że to zawsze egoistyczna decyzja. Poza tym w dzisiejszym, przeludnionym świecie, naprawdę ostatnie czego potrzebujemy to kolejnej matki.
A TY kobieto, która nie chcesz mieć dzieci, nie teraz albo nigdy, miej w sobie mnóstwo cierpliwości. Będą babcie upominające, mamy proszące, koleżanki współczujące albo plotkujące ("a może próbuje albo nie może? Biedna..."). Nie powinnaś nigdy czuć się gorsza, bo nie widzisz potrzeby posiadania dzieci. Nie możesz ulegać presji, nawet partnera, bo może instynkt macierzyński się w Tobie obudzi, ale może dobije Cię depresja, a razem z Tobą to dziecko. Nie zwracaj uwagi na żarty o setce kotów, które zeżrą Cię po śmierci (w końcu jak nie chce dzieci, to na bank będzie miała setkę kotów). Na pewno niczego nie tracisz, bo jeśli zdecydowałaś się na brak dzieci, to znaczy, że masz zupełnie inne priorytety i zyskujesz na kompletnie czymś innym. Zazdroszczę Ci, że możesz wyjść do kina, kiedy masz ochotę a nie kiedy Twoja matka albo teściowa ma wolne i ochotę na pilnowanie wnuków ;). Zazdroszczę Ci siły i niezależności. Od razu może uzupełnię, że nie uważam, że każda matka jest zależna i słaba - ale czasem tak się właśnie czuję ja sama.
Zresztą nie potrzebujesz argumentów na poparcie swojej decyzji. W końcu wiesz co robisz :)
Naprawdę, ręce w górę dla kobiet, które mają odwagę żyć tak jak chcą, spełniając tylko swoje marzenia a nie cudze wymagania. Żyjmy i dajmy żyć innym.
Jeśli jesteś babcią, mamą, siostrą, przyjaciółką... Albo dziadkiem, tatą, bratem, kumplem. I nie możesz się doczekać kiedy ONA w końcu zajdzie w tę ciążę, da Ci tego wyczekanego prawnuka, wnuka, siostrzeńca, to tutaj znajdziesz poradę jak ją przekonać:
WCALE.
Jeśli któraś rodzi się z macicą, nie znaczy, że automatycznie jej pragnieniem i obowiązkiem jest wypełnić tę macicę dzieckiem. Znam wiele kobiet, które nie chcą mieć dzieci - kariera, ciało, mój ulubiony święty spokój, stabilizacja, przeludnienie - nieważne jaki jest ich powód. Po prostu nie czują tego i nie potrzebują. I mówienie, że "kiedyś im przejdzie, odmieni się, zegar tyka" nie sprawi, że nagle zapragną potomstwa. Będą tylko poirytowane i pewnie nawet nie będą miały siły tłumaczyć po raz kolejny swoich pobudek. Zauważyłam nawet, że wtedy niektóre kobiety nie czują się traktowane poważne. W tekście "jeszcze Ci się odmieni" czuć chyba wystarczająco dużo lekceważenia. W końcu to tylko chwilowa zachcianka. Fanaberia. Po wszystkim i tak każda musi urodzić to dziecko.
No właśnie nie. Nie każda. Nie próbuj przekonywać kobiety do tego, że potrzebuje w swoim życiu dziecka. Może kiedyś naprawdę zmieni zdanie. Ale dopóki tego nie zrobi, to nie ma ochoty słuchać jak dużo w swoim życiu traci. Nie trzeba ukrywać, wszyscy widzą jaką harówką potrafi być maluch. Po co wywracać sobie życie o 180 stopni, kiedy nie jest się pewnym, że się tej zmiany chce? W najlepszym wypadku kobieta, której zaglądasz w macicę tylko machnie ręką na Twoje gadanie. W najgorszym - straci do Ciebie szacunek i zaufanie, urwie kontakt.
Koronnym argumentem zazwyczaj jest "kto Ci szklankę wody na starość poda?!". Myślę, że rodzi się i wychowuje dzieci niekoniecznie dla ewentualnych korzyści w przyszłości. Mimo że to zawsze egoistyczna decyzja. Poza tym w dzisiejszym, przeludnionym świecie, naprawdę ostatnie czego potrzebujemy to kolejnej matki.
A TY kobieto, która nie chcesz mieć dzieci, nie teraz albo nigdy, miej w sobie mnóstwo cierpliwości. Będą babcie upominające, mamy proszące, koleżanki współczujące albo plotkujące ("a może próbuje albo nie może? Biedna..."). Nie powinnaś nigdy czuć się gorsza, bo nie widzisz potrzeby posiadania dzieci. Nie możesz ulegać presji, nawet partnera, bo może instynkt macierzyński się w Tobie obudzi, ale może dobije Cię depresja, a razem z Tobą to dziecko. Nie zwracaj uwagi na żarty o setce kotów, które zeżrą Cię po śmierci (w końcu jak nie chce dzieci, to na bank będzie miała setkę kotów). Na pewno niczego nie tracisz, bo jeśli zdecydowałaś się na brak dzieci, to znaczy, że masz zupełnie inne priorytety i zyskujesz na kompletnie czymś innym. Zazdroszczę Ci, że możesz wyjść do kina, kiedy masz ochotę a nie kiedy Twoja matka albo teściowa ma wolne i ochotę na pilnowanie wnuków ;). Zazdroszczę Ci siły i niezależności. Od razu może uzupełnię, że nie uważam, że każda matka jest zależna i słaba - ale czasem tak się właśnie czuję ja sama.
Zresztą nie potrzebujesz argumentów na poparcie swojej decyzji. W końcu wiesz co robisz :)
Naprawdę, ręce w górę dla kobiet, które mają odwagę żyć tak jak chcą, spełniając tylko swoje marzenia a nie cudze wymagania. Żyjmy i dajmy żyć innym.
Komentarze
Prześlij komentarz